Zbigniew Chlewiński
Kłamstwo
Niech wasza mowa będzie:
Tak, tak; nie, nie.
Mt 5, 36-37
To zjawisko powszechnie występujące w każdym obszarze życia. Polega na świadomym wprowadzaniu w błąd przez sprawcę, który komunikuje myśl niezgodną z własnym przekonaniem, czyli celowo głosi coś, czego sam nie uważa za prawdziwe. Kłamstwo zrywa relację zgodności sądu z rzeczywistością (patrz klasyczną definicję prawdy), o której ten sąd mówi. Zasadniczo oceniane jest negatywnie, ale uważa się, że mechanizmy działania pewnych aktywności publicznych są z ich istoty napędzane kłamstwem, np. w polityce, reklamie, adwokaturze itp., co nieco osłabia tę negatywną ocenę. Tak czy siak, kłamstwo podważa nie tylko taką wzniosłą wartość, jaką jest prawda, lecz niszczy więzi interpersonalne, na których oparta jest integralność grup ludzkich, jak zaufanie do systemów cywilizacyjnych i instytucji – na zasadzie kontrastu wyobraźmy sobie powszechne zakwestionowanie tych wszystkich mechanizmów, których działania nie rozumiemy, jak np. świecenie się żarówki, wznoszenie się samolotu, globalny charakter sieci internetowej czy celność nawigacji GPS itp., co mogłoby być wystarczającą podstawą do utraty zaufania w efektywne i niezawodne, ale niezrozumiałe, rozwiązania społeczne. A jeśli nie rozumiemy, to stajemy się podatni na przyjęcie tego, co rozpowszechniane jest kłamliwie z intencją wprowadzenia w błąd.
Kłamstwo stoi w kontrze do prawdy i zaufania.
◊
Jeśli występuje w każdym obszarze życia, to również w sztuce. Jak rozumieć kłamstwo w sztuce? Pierwszą, bezrefleksyjną odpowiedzią jest: – Plagiat! Na pewno tak: twórca dzieła podpisuje się pod nim, chociaż wie, i to ukrywa, że ktoś wcześniej takie lub podobne (pod jakimś względem) dzieło wykonał i teraz stało się ono wzorem dla nowej pracy, jest to przywłaszczenie autorstwa cudzego utworu. Pomijam tu żmudny proces demaskowania kłamcy, procedury prawne i liczne wątpliwości, dylematy, dyskusje na ten temat, w końcu konsekwencje kłamstwa spadające na sprawcę i na dzieło – możliwy ostracyzm środowiskowy i lamus albo wręcz śmietnik dla wykonanej pracy. Plagiat niesie w sobie kłamstwo twórcy w zakresie autorstwa koncepcji artystycznej utworu, a przykładem może być między innymi praca Andy’ego Warhola, który na mocy wyroku sądowego zapłacił prawowitemu autorowi należną odprawę. Na postawione pytanie możemy odpowiedzieć jeszcze inaczej, ale równie stanowczo: – Kicz! To dzieło, które ma moc zwodniczego czarowania, bo wydaje się piękne i jednocześnie prawdziwe, lecz... puste albo powierzchowne, chociaż w swej próżni doskonale zharmonizowane wewnętrznie, skąd czerpie siłę sentymentalną. Bez wysiłku wpada w oko i ucho, a przykładami kiczu są przedstawienia jeleni na rykowisku i plastikowe krasnale stawiane wokół domu, w literaturze zaś – grafomania! – np. Trędowata Heleny Mniszkówny. Raz kicz jest owocem kłamstwa, gdy wykształcony artysta uprawia taką sztukę i cynicznie oferuje ją odbiorcy bardzo niezorientowanemu, natomiast twórca kierunkowo niewykształcony z prostoduszną szczerością wykonuje dzieło nieudane, tandetne, otwarte na zły gust. I ta naiwność go rozgrzesza.
Innym przypadkiem kłamstwa w sztuce jest artystyczna twórczość propagandowa. Cały socrealizm wpisuje się w ten rozdział. Był uprawiany przez półwiecze od połowy lat 30. XX stulecia. Właściwie nie było to zjawisko artystyczne, lecz ideologiczne, służące polityce. Partia komunistyczna ustaliła zasady sztuki – malarstwa, rzeźby, literatury i in.: jeśli chciałeś być wystawiany, pobierać honoraria autorskie, aby utrzymać siebie i rodzinę, i należeć do środowiska artystycznego, musiałeś ich przestrzegać. Celem twórczości było budowanie nowego – radzieckiego – człowieka i społeczeństwa. A więc artysta powinien poddać się programowi, którego sam nie stworzył, musiał przyjąć go z zewnątrz, nawet wtedy, gdy go nie podzielał albo nie popierał celu, do jakiego miał prowadzić. Takimi dziełami wypełniona jest Galeria Sztuki Socrealizmu w Kozłówce: plakaty, rzeźby i obrazy z portretami Stalina, Lenina, Bieruta, Dzierżyńskiego i innych im podobnych, czy przedstawienia produkcyjne, jak Aleksandra Kobzdeja Podaj cegłę i Murarze Wojciecha Fangora w innych krajowych galeriach. Wychylenie się artysty w kierunku autorskich rozwiązań estetycznych skutkowało oskarżeniem o formalizm, co było jednoznaczne ze skazaniem na margines, bo proponować mogła tylko partia.
Oczywiście, szantaże władzy ludowej chwytające artystów w kleszcze co najmniej kontrowersyjnych reguł i nieprawdziwych celów sztuki, łamały kręgosłupy tym, którzy nie podzielali obowiązujących form zachowań twórczych, stąd liczne dzieła z tamtego nurtu fundowane są na podwójnym kłamstwie. Na tej samej zasadzie zbudowane są nieuczciwe reklamy, niekiedy wręcz żenująco naiwne, na przykład gdy zachwalają więcej niż smakowe walory batonika orzechowego, przy którym cała grupa młodzieży, dobrze się bawiąc, z radością spędza weekend. Takie reklamy często mają formę krótkich obrazów filmowych, wykorzystujących artystyczne środki wyrazu: literacki scenariusz, wyszukane zdjęcia, profesjonalny montaż, światło, scenografię, grę aktorską, muzykę. Perswazyjny i natrętny sposób ekspozycji tych małych dzieł sztuki – przed seansami w kinie, podczas filmów w telewizji, na dużych ruchomych ekranach w mieście – mogą odnieść oczekiwany przez producenta skutek. Liczne przykłady codziennie mamy na wyciągnięcie ręki w telewizorze.
Socrealizm jest dziś stylem historycznym, ale w drodze ewolucji wyłonił z siebie żywą obecnie sztukę krytyczną – ta chce zmienić człowieka metodami inżynierii społecznej albo przynajmniej oswoić z procesami ingerującymi w fundamentalne antropologiczne podstawy osoby. Funkcjonariusze sztuki krytycznej popełniają kłamstwo tylko jedno: akceptują i głoszą fałszywą wizję człowieka. Są wolni od drugiego grzechu, jaki popełniali twórcy socrealistyczni, a mianowicie wierzą w to, co robią, dlatego nikt ich nie zmusza i nie szantażuje, oni z własnej woli garną się do afirmowania nowej koncepcji osoby, nie troszcząc się o to, aby była prawdziwa. Artystę i funkcję sztuki rozumieją jako siłę, która kształtuje świadomość społeczną.
Kłamcą może być też krytyk sztuki, recenzent, kurator, opiniodawca. Ich motywacje bywają różne. Często finansowe – gdy właściciel dzieła oczekuje od rzeczoznawcy pozytywnej oceny. Gdy recenzent wystawy wie, że otrzyma wyrazy wdzięczności od jej organizatora za entuzjastyczną publikację. Gdy krytyk jest uwikłany w polityczną lub służbową podległość w stosunku do instytucji odpowiedzialnej za rozpowszechniane zdarzenie kulturalne. Gdy kurator układa drogę kariery, licząc na osiągnięcie prestiżu środowiskowego po wylansowaniu swojej linii artystycznej, swojego malarza i rzeźbiarza, swojej sieci galerii itd. Te wszystkie kłamliwe opinie są zewnętrzne w stosunku do dzieła i w zasadzie zupełnie nie muszą się liczyć z prawdziwym stanem rzeczy. Ale muszą się liczyć z odbiorcą – gdy ten ma dużą wiedzę, to potrafi adekwatnie do wartości wystawionych dokumentów je przyjąć, a odbiorca merytorycznie nieprzygotowany potraktuje je bezkrytycznie. Pominęliśmy tutaj problem fałszerstwa dzieł, czyli tworzenia kopii w niemal stu procentach odzwierciedlających oryginał, co robi się w różnych celach: dekoracyjnych, dydaktycznych, kształceniowych, handlowych. Rzecz bliska plagiatowi. Jeśli ukrywa się informację o sposobie powstania kopii lub pastiszu, a te przedstawiane są jako oryginał, to mamy do czynienia z celowym wprowadzaniem w błąd.
◊
Powyższe przykłady kłamstwa w sztuce układają się w trójkącie twórca – dzieło – odbiorca, na każdym wierzchołku tej umownej figury można powoływać moralne przestępstwa, które polegają na ukrywaniu prawdy. Dziedzina aktywności artystycznej aż prosi się o przyjmowanie nieuczciwych praktyk. Przecież sztuka jest pięknym kłamstwem, jak ją określił Dante, a Roman Ingarden, przyłączając się do tej opinii, jednocześnie dodał, że jednak nie pozwalamy się nim zbałamucić, bo uznajemy, że ostatecznie to wszystko nieprawda. Prawdziwy jest świat realny – sztuka tylko jego przedstawieniem intencjonalnym. Chociaż stanowi pozór, fikcję, naśladownictwo i rodzi się z fantazji artysty, czasem trafia tak celnie i głęboko, że wyciska łzy wzruszenia, czasem doprowadza do tragedii (tzw. dzieło zatrute), gdy mocno uderzy we wrażliwą albo słabą duszę, wywołując spustoszenie.
A więc wprowadzamy tu nowe pojęcie kłamstwa – metaforyczne, równoważne zakresowo sztuce, w przeciwieństwie do kłamstwa, jakie dosłownie jest popełniane na obszarze zaproponowanego wyżej trójkąta.
◊
Na koniec wyjaśnienie, szczególnie adresowane do uczestników Ogólnopolskiego Konkurs Malarskiego im. Teofila Ociepki, które – czytamy w regulaminie – są szeroką prezentacją amatorskiej twórczości z kręgu malarstwa intuicyjnego, naiwnego, art brut, prac cechujących się szczerością i autentycznością wypowiedzi. Ich sztuki kłamstwo się nie ima. Artyści z tego nurtu nie powołują z premedytacją swoich prac do istnienia, perfidnie wpisując w nie kłamstwo. Jest raczej odwrotnie. Pisał przed laty jeden z naszych jurorów:
Bo naiwny to szczery, który przeciwstawia się kłamstwu i sztuczności, i bezpośredni, czyli spontaniczny i niewykalkulowany. Naiwność jest stanem niewinności i nieskazitelności, postawą, na której dopiero można budować, niosąc obraz świata wolny od uprzedzeń.
Bo sztuka naiwna daje nadzieję na ocalenie. I może tylko ona.