SŁOWO OD JURORA

Zbigniew Chlewiński

O sztuce religijnej
kilka myśli, co nienowe

Piękno to jedno z imion Boga
Pseudo-Dionizy Areopagita, V w.

1.
Rzucam swoim statystycznym okiem na wszystkie prace zebrane w trzynastu katalogach naszego konkursu. Odniosłem wrażenie, że dużo – statystycznie rzecz biorąc – może najwięcej, jest utworów religijnych, czyli przedstawiających Osoby Boskie i świętych oraz posługujących się oczywistą ikonografią. W pierwszym katalogu, z 1996 roku, od razu trafiam na Apokalipsę Józefa Chełmowskiego, a nieco dalej Ukrzyżowanie Marka Świetlika i inne, jak Święta Rodzina Damiana Rebelskiego. Podobny rozkład dzieł z religijnymi przedstawieniami przebiega przez kolejne jedenaście informatorów o pokonkursowych wystawach. W ostatnim, z 2021 roku, wśród nagrodzonych są m.in. Ukrzyżowany Mateusza Himmela, Lucyny Kozłowskiej Pan Jezus naszym królem, Adama Nidzgorskiego Ikona i Piotra Paprockiego Miecz boleści. Ale już stojąc przed obrazem Ofiarom przemocy Zofii M. Dembińskiej, skomponowanym na planie sądu ostatecznego i z rozciągniętym nad światem krzyżem, czy przed Biskupem Marka Świetlika, na którym hierarcha wyposażony jest w charakterystyczne atrybuty swojej kościelnej władzy, albo przyglądając się Kościołowi Tadeusza Głowali, zwieńczonemu krzyżem, oraz Adamowi i Ewie Reginy Matuszewskiej, otoczonym rajskimi stworzeniami – a więc w tych przypadkach nie mam pewności, czy one wpisują się w kanon sztuki religijnej. Bo przecież pierwszy, manifestując pamięć o ofiarach słabych i skrzywdzonych, jest pacyfistyczny i humanistyczny z ducha, drugi to dostojny portret duchownego, trzeci wyraża zachwyt nad wspaniałą architekturą sakralną, a ostatni ilustruje pewien biblijny epizod pierwotnie podany za pomocą języka pisanego. W taki nieco przewrotny sposób możemy opowiadać o różnych przedstawieniach figuralnych, jednocześnie szukając w nich tych strukturalnych elementów formy czy treści wpisanych w fabułę, które stuprocentowo opowiedzą się po stronie religijnego charakteru dzieła, czyli wywołają w przeżyciu estetycznym niebudzące wątpliwości przekonanie, że dzieło jest religijne. Aby to stwierdzić, nie wystarczy stosowny tytuł pracy czy nawet zapewnienie autora o jej przynależności do pewnej grupy tematycznej, one mogą najwyżej wskazać kierunek analizy przedstawienia malarskiego, do czego też jest angażowana cała wiedza zainteresowanego miłośnika sztuki.
Tegoroczny konkurs wyłonił artystów, którzy jak w poprzednich przedstawili wiele prac o treści religijnej.

2.
Myśli (co nienowe) snuję z pozycji zdroworozsądkowych, w sytuacji banalnej, tj. gdy staję – w galerii, świątyni, pokoju mieszkalnym itp. – przed dziełem malarskim o pewnej treści, niekiedy odczytuję umieszczony przy nim podpis i zdarza się, że wysłuchuję wyjaśnień autora lub właściciela. Gdy na obrazie jest przedstawionych trzynastu mężczyzn przy długim, skromnie zastawionym stole, to rozpoznaję w tej sytuacji ostatnią wieczerzę, a nie szwedzki stół dla uczestników wieczoru kawalerskiego. Innym przykładem, z jeszcze większym pośrednictwem umownego znaku, może być biały ptak nad głowami osób – to Duch Święty pod postacią gołębicy. Okazuje się, że przedstawienia zatrzymane w malowidłach mają swoje historie, które wykraczają poza treść dzieła, i ja je znam, bo znam kontekst historyczny ostatniej wieczerzy i zesłania Ducha Świętego; wiem, co było przedtem i co będzie potem. Wydaje się więc, że warunkiem autentycznego dotarcia do dzieła podczas bezpośredniego z nim spotkania jest mój intelektualny bagaż, z jakim do obrazu podchodzę, podpis na ekspozycji lub komentarz – informacje o utworze pochodzące ze źródeł zewnętrznych w stosunku do utworu.
Nie każdy obraz ma otwartą historię swojego świata przedstawionego, takimi bywają martwe natury i portrety, lecz nie zawsze.

3.
Mam do czynienia z dziełem malarskim o treści religijnej. Na horyzoncie pojawiają się najróżniejsze wartości, których spodziewam się w nim zastać albo spotkać w trakcie tworzenia: wartość poznawcza – prawda; wartość estetyczna – piękno; wartość artystyczna – styl, paleta barwna, perspektywa itd.; wartość religijna – świętość. W jakie wchodzą ze sobą związki?
Twórca angażuje cały swój artystyczny kunszt, aby w dziele najprawdziwiej coś przedstawić: pewną sytuację, a w niej wzniosłość, tragiczność, świętość itp. albo ich przeciwności, małość, śmieszność, podłość. Im stosowniejszych wartości artystycznych użyje, im jest lepszym artystą – tym trafniej uda mu się zapisać zamierzone jakości, tym prawdziwsze stworzy dzieło. Prawda dzieła sztuki na tym właśnie polega, że autor dobrał najwłaściwsze sposoby przedstawiania do przedmiotów przedstawionych. Widz, miłośnik sztuki, w kontakcie z obrazem przeżyje najwyższą wartość estetyczną – piękno. Dzieło prawdziwe i piękne ma też drugą, pozaestetyczną stronę, która ujawnia jakość, jakiej ukazanie było celem artysty. Świętość może być taką cechą, którą ktoś dopiero ujrzał właśnie podczas obcowania z dziełem sztuki, a nie zobaczył jej w codziennym życiu, podczas liturgii, modlitwy, w kościele.
Dzieło sztuki – piękne i prawdziwe – ma tę właściwość, że potrafi roztoczyć przed widzem sytuację, jakiej ten nie miałby nigdy okazji doświadczyć, np. poczucia trwałej utraty kogoś bliskiego, co można „bezpiecznie i komfortowo”, tj. bez narażania się na realny wstrząs, przeżyć podczas oglądania spektaklu teatralnego, siedząc wygodnie na widowni. Podobnie jest z artystycznym poznaniem świętości w religijnym dziele sztuki, np. Leonarda da Vinci Ostatniej Wieczerzy czy Ukrzyżowaniu Marka Świetlika albo malarskich przedstawieniach Andrzeja Gruszki. Sprzyja temu, jak zapewniają kompetentni badacze doświadczeń ludzkich, podobieństwo przeżycia estetycznego i religijnego: oba są bezinteresowne, oba mają silny komponent emocjonalny, mocno wiążą człowieka ze swoimi naczelnymi wartościami.
Afirmacja sacrum w dziele sztuki zachodzi jako efekt spotkania w pół drogi tego, co przedstawione w obrazie – treści; tego, jak przedstawione – użyte wartości artystyczne; tego, w jakie kategorie zdolny jestem ująć apel wychodzący z dzieła – w takie, w jakie zaopatrzyło mnie dotychczasowe doświadczenie życiowe.

4.
Do myśli, co nienowe, warto by wrzucić konstatację, że od dłuższego czasu na polu twórczości profesjonalnej występuje – takie daje się słyszeć opinie – kryzys sztuki religijnej. Spowodowany jest on generalnie duchową i umysłową mizerią artystów i mecenasów, a w szczegółach stylizacją ikonografii, pozorną odkrywczością, upodobaniem do mody, spadkiem wiedzy biblijnej itd. Dlatego pewne środowisko (Teologia Polityczna) w kraju podjęło inicjatywę, aby wszechstronnie wyszkolić grupę artystów w zakresie ikonografii chrześcijańskiej, historii i filozofii sztuki, teologii obrazu itp. i krok po kroku rozbudzać świadomość dojrzałego widzenia roli malarstwa religijnego w kulturze. Pierwszy etap polegał na ponownym wzięciu na warsztat portretu Jezusa Miłosiernego. Powstało dziesięć obrazów, które były pokazywane w galeriach w Polsce i we Włoszech. Organizatorzy tej artystycznej rewitalizacji mają dużo dobrej woli i dalekosiężne plany.
Aby nie utracić ducha, warto by przypomnieć genialne Ecce homo Adama Chmielowskiego czy Jasnogórską Golgotę Jerzego Dudy-Gracza, malarstwo Jerzego Nowosielskiego i Stanisława Rodzińskiego, aż w końcu rewelację ostatniego czasu, wystawę w warszawskiej Zachęcie Łacińskie figur racje: Tadeusz Boruta – Antoni Cygan – Piotr Naliwajko (po jej obejrzeniu ukułem na własne potrzeby terminy: religijne malarstwo symboliczne – kościelne malarstwo religijne – laickie malarstwo religijne). Może te światełka w tunelu jednak zadają kłam opinii o fatalnej kondycji sztuki sakralnej, tym bardziej, że przegląd twórczości nieprofesjonalnej budzi dużo optymizmu. Laureaci konkursu Ociepki, przedstawiając na wystawie Osoby Boskie i świętych, prezentują się jako artyści naznaczeni autentyczną bezpretensjonalnością, szczerością i naiwnością w najszlachetniejszym sensie tego słowa – nie kierują się dążeniem do próżnej chwały ani żądzą taniej popularności, ani tym mniej nadzieją na osobiste korzyści.
Bo właśnie sztuka naiwna daje nadzieję na ocalenie.
I może tylko ona.

PS

Sacrum w sposób immanenty przebywa w malarstwie, jakie by ono tematycznie nie było.
Jerzy Nowosielski

Każda sztuka, która nie niweczy wartości ludzkich, jest od wewnątrz sakralna.
Stanisław Baj