Postscriptum do werdyktu jury
Jedenasty malarski konkurs Ociepki postawił przed jurorami blisko siedemset prac stu dwudziestu autorów. Najwięcej w dwudziestoletniej historii biennale. Ta niespotykana dotychczas mnogość prac z natury rzeczy prezentowana jest przez wszystkie niemal znane nam nurty sztuki nieprofesjonalnej. Aby nie zagubić się w artystycznej różnorodności, warto sobie przypomnieć wybrane kategorie, jakie funkcjonują w literaturze opisującej interesującą nas twórczość.
Sztuka nieprofesjonalna to taka, której twórca nie ma dyplomu szkoły artystycznej, nazywa się ją też „amatorską” – ta terminologia podkreśla raczej brak artystycznego wykształcenia autora niż brak artystycznego wyposażenia dzieła. Ale amator to też koneser, znawca, który w czymś gustuje.
Sztuka naiwna to synonim nieprofesjonalnej, drugie znaczenie nazwy akcentuje w dziele dominację naiwności jako wartości estetycznej; czasem chce się pokazać artystę prostodusznego, szczerego, autentycznego w wyrazie – wtedy nazywa się go „naiwnym”.
Jeśli stojąc przed intrygującą twórczością nieprofesjonalną jestem w kłopocie, bo nie potrafię wydobyć w niej cech konstytutywnych, to mogę całą grupę takich prac włożyć do szuflady sztuka „zwana” naiwną. To nieostra kategoria sztuki nieprofesjonalnej. Jeszcze śmielej posunięte w kierunku metafory jest określenie sztuka „inna”, a jej twórcy – inni. Inna to ta, co stoi na skrajnym biegunie w stosunku do twórczości profesjonalnej, której przypisuje się modne style i konwencje artystyczne.
Dzisiaj najczęściej mówi się o art brut, to znaczy o sztuce surowej, której nie zdążył musnąć skrzydłem anioł kultury i cywilizacji. Zaliczone do tej grupy dzieła nie dadzą się wpisać w żaden odkryty w dziejach sztuki nurt, bo brut tym się charakteryzują, że nie stanowią kontynuacji wcześniejszych tendencji artystycznych. Podobnie jest z outsider – to artyści ze środowisk peryferyjnych, spoza głównego nurtu, spoza pola gry – z autu: kloszardzi, więźniowie, marynarze itp.
Intuicyjna twórczość swoje źródło ma w momentalnym działaniu artysty, który decyzje podejmuje z biegu, nie zatrzymując się na kalkulacjach o kompozycji czy kolorze i in., jest impulsywna i autentyczna. A artysta samorodny odrzuca obce wzorce i nauki, opierając swoją twórczość wyłącznie na tym, co mu w duszy gra.
W nurcie ekspresji psychopatologicznej sytuują się prace wykonane przez osoby chore psychicznie. Mogą mieć wysokie wartości artystyczne, lecz najczęściej stanowią materiał diagnozujący dla psychiatry.
Pomijamy tu kategorie, których dziś się nie używa lub tylko niekiedy przywołuje albo ich znaczenia nie trzeba objaśniać, jak sztuka prymitywna, dyletancka, insita, artyści niedzielni i dnia siódmego czy gołębiego serca. W tych i tamtych określeniach akcentowane są różne momenty – podmiotowe i przedmiotowe, społeczne, kulturowe i indywidualne, dlatego jednemu zjawisku artystycznemu może być w sposób niesprzeczny przyporządkowana więcej niż jedna kategoria.
Postscriptum
Powyższe określenia nie zostały poddane dyscyplinie budowania klasycznej definicji: definiendum – rodzaj najbliższy – różnica gatunkowa. Pozostają potoczne. Ale nawet potoczne przedstawianie interesujących nas przedmiotów i sytuacji artystycznych nie pokazuje, co „należy do zbioru”, czyli jak rozpoznać dzieło naiwne, co jest brut, co outsider, a które jest intuicyjne itp. To już pytania spoza dziedziny tworzenia definicji, one należą do rozważań o kryterium przynależności. Jak sobie z tym radzą jurorzy? − Oni mają doświadczenie. Jurorzy w rezultacie wieloletniego obcowania praktycznego i teoretycznego ze sztuką (wystawy, pracownie i warsztaty, plenery i spotkania z artystami itd., lektury i artykuły własne czy konferencje z dyskusjami i wymogiem używania stosownego języka) wykształcają rodzaj bezpośredniego poznania – intuicję nabudowaną na tych wszystkich zgromadzonych minionych przeżyciach. Intuicja jurorów jest narzędziem wydobywającym najcenniejsze prace, które proponują wyróżnić i nagrodzić, i układającym je w tych licznych szufladkach z etykietami „naiwne”, „brut”, „psychopatologiczne” itp. To dokładnie tak jak robi krytyk muzyczny, gdy po wysłuchaniu grupy wirtuozów potrafi ustawić ich w kolejności realizującej pewne kryteria oceny.
Dla przejrzystości niniejszej wypowiedzi metodycznie zrezygnowaliśmy z precyzji i zamiennie używaliśmy „sztuki” i „twórczości”. Podobnego skrótu użyliśmy, gdy pominęliśmy na przykład rozstrzygnięcia kwestii, czy dzieło artysty dyplomowanego może mieć cechy pracy amatorskiej, i odwrotnie. Albo gdy przeszliśmy do porządku dziennego nad pytaniem, co to takiego naiwność i inne jakości, przez które określamy dzieło i postawę artysty. Albo w jakim stopniu art brut da się zbadać bez zaglądania za kulisy życia autora dzieła. Te skróty uświadamiają – na zasadzie kontrastu – złożoność i skomplikowanie spraw, jakim muszą sprostać jurorzy.
Miejmy nadzieję, że werdykt komisji oceniającej przedstawione do konkursu prace, uzyska zrozumienie uczestników i spotka się z satysfakcją zwiedzających wystawę miłośników sztuki.
Zbigniew Chlewiński
Zrealizowano z udziałem środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego