Wystawa twórczości plastycznej uczestników Warsztatów Terapii Zajęciowej przy Poradni Zdrowia Psychicznego w Bydgoszczy – „Sztuka czyli emocje”

07/02/2003 - 10/03/2003


Od 10 lat działa przy bydgoskiej Poradni Zdrowia Psychicznego Warsztat Terapii, w ramach którego organizowane są zajęcia plastyczne, krawieckie, hafciarskie, stolarskie i komputerowe. Z okazji jubileuszu przygotowano wystawy w Filharmonii Pomorskiej i w Galerii Sztuki Ludowej i Nieprofesjonalnej WOK. Towarzyszy jej niewielki, ale starannie wydany katalog poprzedzony wstępem dr Andrzeja Cholewińskiego, który przygląda się wnikliwie wybranym na ekspozycję pracom wykorzystując swoją wiedzę na temat skomplikowanej ludzkiej psychiki. Pisze m.in. „wystawa dorobku twórczego zaburzonych psychicznie a rehabilitowanych w WTZ(…) świadczy, że choroba przysparza cierpień, ale może też być czynnikiem spustowym do tworzenia piękna”. Zwraca uwagę na to, jak trudno jest przełamywać bariery między światem zdrowych ludzi i światem ludzi chorych, jak ważny jest każdy życzliwy gest i kontakt. A czy jest lepszy pomysł na spotkanie niż wystawa ? Dowartościowuje ona twórców, widzą cel swojej pracy, jest bodźcem dla dalszych działań. Widzowie powinni pamiętać niektóre z prezentowanych prac – były pokazywane w Wieży Ciśnień w ramach wystawy pokonkursowej im. Teofila Ociepki. Zgromadzone w galerii przy Starym Rynku obrazy, rysunki, hafty pulsują kolorami, nie jest ich w stanie opanować ani mocny, ani delikatny kontur. Barwa używana jest bardzo odważnie – szerokie plamy rozlewają się na całej powierzchni, kolory zestawiane są w zaskakujący sposób. Kolorami twórcy opowiadają nam martwe natury, portrety, pejzaże. Twarze mogą być pogodne, jak na obrazach Mikołaja Blachowskiego, mogą też zamieniać się w niepokojące, dziwne maski jak na płótnach Piotra Matuszka. Martwe natury Piotra Paprockiego trudno nazwać martwymi – żywy, jasnożółty kontur oplata jasnopomarańczowe naczynia, które balansują niebezpiecznie na krawędzi między stabilnym blatem stołu a niebezpieczną przestrzenią poza nim. Pejzaże pełne spokoju, kołysane poszumem fal, jak u Sławomira Mianowicza lub rozgrzane ciepłym odcieniem żółtego koloru widoki Michała Garstki. Jeśli powstają kopie, twórcy szukają pierwowzorów u mistrzów kolorystów – rybki w akwarium Matisse a pływają na hafcie Waldemara Wilczura, połyskują złotymi koralikami u Marioli Lewandowskiej. Takie spotkania są potrzebne i oby odbywały się częściej niż raz na 10 lat. Agnieszka Wysocka Galeria: